czwartek, 4 kwietnia 2013

Rozdział 2 ~ Marzenia przyćmiewają rzeczywistość.



Nie pozwoliła mi nawet ubrać czegoś bardziej stosownego. Zdążyłam tylko narzucić się szatą.


-Szybko! Już jesteśmy spóźnione. - warknęła, gdy biegłyśmy.


Oczywiście przesadzała. Zostało nam całe 1,5 minuty. Wystarczyło nam to na dobiegnięcie do klasy przed rozpoczęciem zajęć. Posłusznie usiadłyśmy w ławce. Pani Trelawney spokojnie prowadziła zajęcia.


Nie mogłam się na niczym skupić. Co chwilę przyłapywałam się na błądzeniu myślami gdzieś daleko. Nawet nie wiedziałam co tak rozprasza moją uwagę.


Później miałyśmy transmutację. Na tej lekcji odpływałam gdzieś, gdzie słowa pani McGonagall nie miały szans mnie dosięgnąć. Każdy szczegół znajdujący się w klasie przykuwał mą uwagę : czy to kawałek drewna, czy kaptur ucznia.


-Panno Lovegood! - z zamyśleń wyciągnęła mnie nauczycielka.


-Słucham pani profesor? - jęknęłam cicho.


-No właśnie nie słuchasz. Prawda? - mówiła smutno.


-przepraszam. To się nie powtórzy. - mruknęłam cicho.


Patrzyła na mnie jeszcze chwilę, po czym wróciła do prowadzenia lekcji. Na koniec odezwała się jeszcze:


-Luno zostań chwilę. - powiedziała cicho.


Gdy wszyscy uczniowie opuścili salę podeszłam do niej powoli.


-Chciała mnie pani widzieć.


-Co się z tobą stało? Nie podoba mi się twoje zachowanie na lekcji. Cóż takiego to spowodowało? - zapytała ze smutnym wyrazem twarzy.


Nie chciałam jej się zwierzać, bo po co?


-Zupełnie nic. Mam gorszy dzień. To się już nie powtórzy.


Pokiwała głową i pozwoliła mi się oddalić. Udałam się prosto do dormitorium. Niedługo miał być obiad, na który mój żołądek wyraźnie się cieszył. W międzyczasie zabrałam się za czytanie książki, którą wcześniej odłożyłam.


Czytałam może z godzinę. Później przypomniałam sobie o Ginny. Zawsze wcześniej się spotykałyśmy, a do obiadu już wiele czasu nie zostało.


Odłożyłam książkę i pognałam w stronę Wielkiej sali.


-Luna, co się z tobą dzieje? Znikasz ze szkoły, nie uważasz na lekcjach, zapominasz o mnie?No mów! Mam tego dosyć. - rzuciła gniewnie na powitanie.


-Chcesz wiedzieć? Nie potrafię się na niczym skupić, ciągle mnie coś rozprasza. Myślę o ojcu. On może być teraz torturowany a ja mam myśleć o czarowaniu z kuli?! Myślałam, że chociaż ty mnie zrozumiesz. - prychnęłam i poszłam gdzieś naprzód.


To było trochę bez sensu, ponieważ i tak musiałam tamtędy przejść chociażby do dormitorium. Ale wtedy to nie było ważne.


Policzki zrobiły się wilgotne. Tylko ona mogła zrozumieć. A nie rozumiała. Poczułam się taka samotna, chciałam strasznie móc się do kogoś przytulić.


Otarłam oczy. Byłam głodna, chciałam obiadu. Wstałam i zaczęłam iść w kierunku Wielkiej Sali. Szedł za mną. Czułam to.


-No, no panna Lovegood. Zgubiłaś się? - zapytał z ironicznym uśmiechem.


-No, no pan Malfoy. To, czy się zgubiłam z pewnością nie leży w twoim interesie. - odparłam spoglądając w jego stronę.


Podszedł bliżej.


-Nałóż tapetę na twarz, bo widać, że ryczałaś głupia smarkulo. - stwierdził z wyższością i poszedł przed siebie.


Cóż, było to może przykre, ale jego słów nie traktowałam nawet jako sugestie. Wredny cham, nikt poza tym.


Puściłam mimo uszu jego uwagę i powoli szłam do Wielkiej Sali. Usiadłam na swoim miejscu.


Od początku profesor McGonagall zaczęła przemawiać.


-Witajcie. Mamy dla was niespodziankę. Czegoś takiego nie było jeszcze w historii Hogwardu. Urządzamy „Potajemny bal”. Nazwa wydaje się wam pewnie prosta, ale sam bal jest utrzymany w klimacie tajemnicy. Pierwszoklasiści i drugoklasiści nie mają wstępu – tak nadmienię. Będzie on trwał od 20:00 do północy czasu ziemskiego. Cała tajemnica balu polega na tym, że nikt nie wie, kto jest kim. Wszyscy będziecie mieli na sobie maski zasłaniające całą twarz, kapelusze chroniące włosy i ubrania, które zakrywają ciało. Maski są magiczne, będą mówić to, co wy do nich powiecie. Naturalnie, nie wszystko. Nic co zdradza kim jesteście. To ma być anonimowy bal. Odbędzie się za tydzień, dokładnie 7 dni. A od razu wspomnę – tego którego nie będzie czeka bardzo surowa kara. Radzę się przygotować. A teraz smacznego. - mówiła z uśmiechem.

2 komentarze:

  1. "Zdążyłam tylko narzucić się szatą." - "Zdążyłam tylko narzucic na siebie szatę." - zdaje się, że tak jest poprawnie. :)
    I w kolejny zdaniu, jest błąd, o którym Ci wspominałam w poprzednim komentarzu, więc chyba sama już wiesz o co chodzi i nie muszę drugi raz Ci tego pisac. :)
    Zdziwiło mnie to, że McGonagall jest SMUTNA, że ktoś nie słucha na jej lekcji! Zakładałabym raczej, że byłaby zła, ale rozumiem to Twoje opowiadanie i to Ty kreujesz postaci. :)
    Podobał mi się fragment Luna-Draco, to takie dogryzanie. ;) Cieszy mnie, że nie rzucili się sobie od razu w ramiona, jak to niekiedy czytałam na podobnych blogach - drugi rozdział a bohaterowie już są parą. :o
    No i świetny pomysł z balem! Przymusowy - mam dziwne przeczucie, że niektórzy nie będą zadowoleni z tego pomysłu i mam również przeczucie, że Luna i Draco będą tańczyc na tym balu, nie znając swojej tożsamości. :D
    "Będzie on trwał od 20:00 do północy czasu ziemskiego." - nie potrzebne tutaj to "czasu ziemskiego". :) I lepiej wygląda jeżeli napisałabyś od ósmej wieczorem lub od dwudziestej, bo potem jest słownie północy i wygląda to lekko dziwacznie. :P "To ma być anonimowy bal. Odbędzie się za tydzień, dokładnie 7 dni." - Tydzień to jest siedem dni, niepotrzebne to "dokładnie 7 dni". Myślę, że lepiej wyglądałoby:
    "To ma byc anonimowy bal i odbędzie się on dokładnie za tydzień".
    Zabrakło w niektórych miejscach paru przecinków, ale już mniejsza z tym.
    Dobra, już się nie czepiam! :) Rozdział mi się spodobał, nie mogę się doczekac co będzie dalej, więc nie truję już i idę czytac. :D
    Pozdrawiam,
    Kazz.

    PS: Nic Ci nie narzucam, to są tylko moje sugestie i obserwacje. Mam nadzieję, że niczym co tu napisałam Cię nie uraziłam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bal... Szczerze mówiąc tego typu pomysły nigdy nie przypadaly mi szczególnie do gustu tym bardziej juz na poczatku historii. Ale z drugiej strony nigdy tez nie czytałam histori Luny i Dracona wiec może się przekonam. Lecę czytać dalej.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń