Historia nastoletniej Luny Lovegood, kiedy na jej drodze staje niebezpieczyny Śmierciożerca - Draco Malfoy.
czwartek, 4 kwietnia 2013
Rozdział 28 ~ Staniesz się składem starych śmierdzących myśli, jeśli ich nie wypowiesz.
Otrząsnęłam się i wybiegłam szukać Alison. Złapałam ją jeszcze na korytarzu. Zmierzyła mnie dokładnie wzrokiem.
-Co tak długo? - zapytała od razu.
Przygryzłam wargę zastanawiając się nad odpowiedzią.
-Musiałam do łazienki. - to było jedyna sensowna rzecz, która przyszłą mi do głowy.
Nie uwierzyła, ale tego nie trudno się było domyślić. Nie była to dość przekonująca wymówka.
-Damskiej? - mruknęła z uśmieszkiem.
Przez chwilę nie wiedziałam o co chodzi.
-Damskiej, a jakiej?
-Ah tak... To dlatego na kilometr czuć od ciebie męskie perfumy? - zaśmiała się.
„Boże...” - pomyślałam wąchając kawałek bluzki. Ja byłam zakłopotana, ona się śmiała.
-Wiesz, lirełki mogły mi się dostać do ubrań. To takie maluśkie stworzonka nadające ubraniom inne kolory, zapachy. Osadzają się na kwiatach, może jakaś dziewczyna je przeniosła do damskiej toalety. - broniłam się.
Stanęła jak wryta. A ja uśmiechnęłam się szeroko i minęłam ją idąc na lekcję. Minęły mi... ciężko. Próby skupienia szły na marne.
Wróciłyśmy więc do dormitorium. Na moim łóżku widniał mały liścik. Od tatusia!
„Droga córeczko!
Zeszyt jest silnie chroniony, ale jest ktoś kto otworzy go w ten sam sposób co ty.
Jedna osoba na całym świecie.
Możliwe, że jest ona w twojej szkole, ale możliwe, że nigdy jej nie spotkasz.
Może już nie żyje?
Ale będzie miała dostęp do każdego twojego wpisu.
Zawiesiłem „Żonglera”, ale niedługo postaram się go wydać. Może poszukam nowych stworzeń?
Kocham
Tata”
Mimowolnie uśmiechnęłam się do kartki papieru. Jednak wizja, że ktokolwiek mógłby zobaczyć moje wpisy... była nie najprzyjemniejsza.
Wiedziałam do kogo najlepiej z tym iść. Na szczycie wierzy Ravenclaw spoczywała córka założycielki domu – Helena. Była naprawdę miła, tylko dość skryta, nieśmiała. Ale udało mi się zdobyć jej zaufanie. Często opowiadała mi o swojej przeszłości, ale też o rzeczach dziejących się aktualnie, których nie byłam w stanie zobaczyć. A widziała wiele. Słyszeć, raczej nie słyszała.
Tylko jak się tłumaczyć Ali. Zaczynało mnie to męczyć. Była taka ciekawa wszystkiego. Każdego szczegółu z mojego życia. A jak miało to mieć jeszcze jakikolwiek związek z jakimś chłopakiem stawała się naprawdę nieznośna. Drążyła i drążyła temat. Wiedziałam, że ostatniego szybko mi nie zapomni.
-Idę do przyjaciółki. - powiedziałam wesoło.
Przytaknęła. Ale czułam, że będzie za mną szła. Nie pomyliłam się.
Wchodząc na wierzę zatrzymałam się za jedną z kolumn. Dziewczyna wchodziła dalej.
-Ali, czyżbyś mnie śledziła? - powiedziałam głośno.
Aż zadrżała.
-Ja... Ja...- zaczęła się jąkać.
-Nie ufasz mi?
-To ty mi nie ufasz. Wiem, że się z kimś spotykasz. - warknęła.
-Z nikim się nie spotykam. Wymyśliłaś to sobie. Taka już jestem.
-To dlaczego znikasz, płaczesz, czuć od ciebie męskie perfumy?
-Nie będę w ten sposób rozmawiać. Zresztą to trzy osobne sytuacje. I miałaś o jedną z nich nie pytać. - odrzekłam lekko zła. - Teraz stąd idź, bo ona nie lubi towarzystwa.
Poszła. Ale widziałam jej minę. Była wściekła, zażenowana. Ale niewiele mnie to obchodziło.
Weszłam powoli do wierzy...
Helena pojawiła się niemal natychmiast po moim wejściu. Była jak zwykle spokojna, opanowana.
-Witaj Luno. - szepnęła delikatnie się uśmiechając.
-Witaj. - odpowiedziałam i usiadłam na podłodze. Szybko poczyniła ten sam ruch.
-Wiem, co się dzieje w twoim życiu. Składam ci najszczersze wyrazy współczucia. - powiedziała już trochę zasmucona.
A ja się lekko uśmiechnęłam.
-Już jest dobrze... - odpowiedziałam cicho.
-Wiem. Ten chłopak dostał karę. A wiem, że to jeszcze nie koniec. - powiedziała spokojnie.
Przez chwilę zastanawiałam się, skąd ona to wie. Ale przecież jest duchem...
-Nie wiem tylko, czy na pewno nikomu nie powie. Już zresztą się z tym pogodziłam. - rzekłam lekko zamyślona.
Cicho, bardzo cicho się zaśmiała.
-Luno, on nikomu nie powie. Ledwo przeżył pierwsze spotkanie z księciem Slytherinu, za drugim mu się również udało, ryzykując trzeci raz byłby nierozsądny. - powiedziała troszkę wesoło.
Chwila... drugie? Wiedziałem, że Draco dał mu pewną bolesną lekcję... Ale to tylko raz...
-Zaraz. Jak to drugie spotkanie? -zapytałam starając się samej znaleźć odpowiedź.
-Widziałam więcej niż ci się wydaje. Widziałam go w skrzydle szpitalnym. Leżał już przytomny, chociaż jego stan i tak był kiepski. Pan Malfoy wszedł wściekły trzaskając drzwiami, złapał go za gardło i wykrzyczał kilka niekulturalnych słów. - opowiedziała przejęta, jakby przeżywała to wszystko jeszcze raz.
W pewnej chwili poczułam, że moje policzki nabierają różowego koloru.
-Powiedział mu, między innymi, że jeżeli piśnie chociaż jedno słówko to będzie się modlił, o użycie tych zaklęć, którymi go przedtem potraktował. Na jego twarzy malowała się taka wściekłość, zawziętość... Jeszcze go odrobinę pobił, aż do sali wbiegła pani Pomfrey. Gdy go wyprowadzała powtarzał tylko : „Piśniesz słówko, a będziesz gnił i błagał o śmierć. A ja ci jej nie dam.” - zakończyła poruszona.
Później zmierzyła mnie wzrokiem. Wciąż się rumieniłam...
-Sporo ryzykował. - szepnęła uśmiechając się.
-Wiem... Ale to jeszcze nic nie znaczy. - powiedziałam, nie do końca wierząc nawet sama sobie.
-Ładny naszyjnik. Od kogo? - zmieniła temat, a może nie?
-Nie wiem... nie podpisany. - odpowiedziałam trochę zaskoczona. Już zapomniałam o nim...
-Otwórz w końcu oczy. Możesz oszukiwać wszystkich, ale nie siebie, Luno. Może nikt tego nie widzi, może to wysoce niestosowne, ale miłość o takie sprawy nie pyta. - powiedziała rozmarzona.
-Nie kocham go. - odpowiedziałam od razu zgodnie z prawdą.
-Wiem. - odrzekła równie szybko. - Ale nie kłam sama sobie, że jest ci obojętny. To, żeście teraz zwaśnieni, nie oznacza, że nie możecie zaznać szczęścia. Boisz się reakcji przyjaciół? Jeżeli jest to przyjaźń prawdziwa – wybaczy każdy wybór. A największym grzechem niewybaczalnym, będzie uciekanie od uczucia. Idź już, przemyśl. - rzekła, po czym zniknęła.
W milczeniu wróciłam do dormitorium, starając się o niczym nie myśleć.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz