sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 39. ~ „Bo wszystko się zmieni. Czujesz to? Te ściany, które zbudowali, żeby nas zatrzymać, runą”

Luna... Luna... Obudź się wreszcie...

Słyszałam takie głosy gdzieś na pograniczu rzeczywistości i wyobraźni. Trudno było mi zidentyfikować, czy są czymś więcej niż efektem zmęczenia, czyli po prostu fragmentem ostatnio bardziej rzeczywistych snów.

Ale nie ustawały, chociaż z początku je ignorowałam.

Powoli otworzyłam oczy. Znowu nie byłam pewna gdzie jestem. Te klątwy nie działają na mnie najlepiej...

Ale już wiedziałam. Byłam dokładnie w tym samym miejscu, które widziałam po raz ostatni.

Na kolanach Ślizgona... Ja zwariowałam...

-Już nie śpisz? - mruknął trochę zniecierpliwiony już na dobre wyrywając mnie z transu.

-Nie... - odpowiedziałam spokojnie.

Ale jakoś nie spieszno było mi z zejściem. Może to wciąż gnębiwtryski, ale było mi... dobrze? Jeżeli nie licząc całego bólu to owszem.

Chwilę tak na niego patrzyłam, w tę bezdenną otchłań lodowych oczu. Te oczy miał tak niezwykłe...

-Masz siłę? - zapytał powoli. Jakby chciał być pewny, że jego słowa na pewno do mnie dotrą.

-Tak. - odparłam od razu.

No bo miałam... Sama byłam zdziwiona, ale naprawdę nie było aż tak źle. Przynajmniej w porównaniu z wczorajszym cierpieniem.

-Zbieraj ją. I to szybko. Dzisiaj stąd wychodzisz. - oznajmił pewnie.

Nawet miał taki dumny wyraz twarzy.

-Dlaczego? Przenoszą mnie gdzieś? Wypuszczają? - zapytałam z niedowierzaniem.

Przecież Rookwood by mnie nie zostawił, to nie w jego stylu. Prędzej by mnie po prostu zabił. Wcześniej naturalnie gnębiąc klątwą Crutiatus.

Blondyn lekko się wzdrygnął i spojrzał na mnie wręcz karcącym wzrokiem.

-O nic nie pytaj, tylko mi zaufaj, dobrze? - zapytał siląc się na opanowanie. No dla mnie to takie oczywiste nie było...

Przytaknęłam i przymknęłam oczy na nowo się w niego wtulając. Lekko gładził mnie po włosach. Nawet się nie spodziewał, jakie to było przyjemne...

-Co on Ci w ogóle zrobił? - zapytał po chwili milczenia.

-Rookwood? - zapytałam trochę zdezorientowana.

-Tak. Bo chyba nie przyprowadził to Ciebie tak z ulicy? - spytał z nutką ironii w głosie.

-Nie sposób o tym opowiadać. - przygryzłam lekko wargę.

I po raz pierwszy... naprawdę chciałam komuś to przekazać. Jak zawsze to ukrywałam, to teraz chciałam to z siebie wyrzucić. To mi wadziło tyle lat...

-Ale... - sama nie wierzyłam, że to mówię. Westchnęłam głęboko – użyj legilimencji.

To było trudne, ale czułam, że mogę mu ufać. Oklumencję opanowałam dość dobrze, by ukazać mu tylko te sceny z Augustusem.

Patrzył na mnie przez chwilę z niedowierzaniem. Ale złapał różdżkę.

-Legilimens – powiedział, a ja zobaczyłam to wszystko. Przeżyłam jeszcze raz...

Znowu trochę zapłakałam... Ale poczułam pewną ulgę. Nikt tego do tej pory nie widział. Oprócz rodziców, ale oni z innej perspektywy. Nikt nie śmiał zapytać.

Nic nie mówił. Ale ja wciąż byłam do niego przytulona, czułam jak napina mięśnie. Jak powstrzymuje się przed zrobieniem czegoś głupiego...

Trzask! Zerwaliśmy się oboje na nogi (chociaż było to trochę trudne).

-Zostań tu. - nakazał, a sam wyszedł zamykając za sobą wielkie drzwi.

Zostałam. Nie ważyłam się nawet poruszyć. A hałasy zza ściany dawały o sobie znać. Chyba kogoś mają... Kogoś nowego.

Nie myślałam, że moje domysły będą tak bliskie prawdy. Drzwi się w końcu otworzyły i weszli przez nie dwaj chłopcy. Wciąż coś mamrotali.

-Harry? Ron? - zapytałam z oddali korytarza.

-Luna? - zapytali niemal równocześnie. Podeszłam, by ich uściskać.

Harry cóż... może nie miał „swojej” twarzy, jednak nie mogłabym go pomylić z nikim innym.

-Gdzie Hermiona? - zapytałam niespokojnie.

Wskazali głową piętro wyżej. Nie... Jeżeli robią jej tam to, co mi... Słychać było jej wrzaski.

Harry wyciągnął coś z kieszeni i już chwilę później obok nas pojawił się domowy skrzat.

-Harry Potter wzywał, sir. Zgredek jest na każde zawołanie Harry'ego Pottera. - mamrotał wciąż.

-Zabierz stąd Lunę. - nakazał zielonooki.

-Nie! - żachnęłam się od razu. - Tu jest mój ojciec! Nie wrócę bez niego!

Ale skrzat i tak okazał się pożyteczny. Otworzył drzwi. Wbiegliśmy do ciemnej sali, skąd dochodziły krzyki Hermiony.

-No Potter odzyskujesz już swą buźkę. - mruknęła Bellatrix z nieukrywaną satysfakcją leżąc na Hermionie i przyciskając jej różdżkę do szyi. Powiedziała to gdy tylko nas zobaczyła.

-Expelliarmus! - wrzasnął Ron wyrywając czarownicy różdżkę z rąk.

-Drętwota! - tu już powiedział Harry celując w Lucjusza Malfoy'a.

Na stole leżała moja różdżka... Czyżby przypadek?

Wzięłam ją i już zaczęła się „bitwa” z Draconem i jego matką. Kilka zaklęć, nic więcej... Rzucanych i odbijanych.

-Drętwota! - Ron krzyknął i matka Draco leżała już na ziemi.

Obaj skierowali różdżki w stronę blondyna.

A ja już nie. Odepchnęłam ich i po prostu się do niego przytuliłam.

-Dziękuję, dziękuję. Tak bardzo ci dziękuję, Draco. - powiedziałam cicho przez łzy. Żeby nie usłyszeli pozostali...

Harry i Ron patrzyli się na mnie, jakbym zupełnie zwariowała. Ale nie dbałam o to.

-Twój ojciec jest w drugim lochu. Schodami w dól. - powiedział spokojnie.

Odsunęłam się od niego.

-Dziękuję – szepnęłam przecierając rękawem oczy.

Już po ciebie idę, tato...


~~~

No, witam blogspot,com. Wiem, że to takie niespodziewane, ale liczę, że tu też będziecie komentować... Swoją drogą lubię te rozdziały co teraz są ^^

5 komentarzy:

  1. Czekam na kolejne ale mam uwagę i pytanie
    1.ładniej było na blog.pl na pewno ładniejsze tło i ogólnie ale jak chcesz.
    2. jak uwaga cytuję

    -Drętwota! - Ron krzyknął i matka Draco leżała już na ziemi.

    Obaj skierowali różdżki w stronę blondyna.

    A ja już nie. Odepchnęłam ich i po prostu się do niego przytuliłam.

    -Dziękuję, dziękuję. Tak bardzo ci dziękuję, Draco. - powiedziałam cicho przez łzy. Żeby nie usłyszeli pozostali...

    Harry i Ron patrzyli się na mnie, jakbym zupełnie zwariowała. Ale nie dbałam o to.

    czy nikt przypadkiem z rodziny Dracona nie zauważył tego ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako odpowiedzi :
      1. Ja na razie czekam na szablon, wtedy tu będzie lepiej :)
      2.Oni leżeli na ziemi, oszołomieni. Przyjęłam to jakby stracili przytomność, bo tak to po prostu widziałam.
      Ale możecie się z tym nie zgadzać, nie ma sprawy :]

      Usuń
  2. A jak dla mnie jest super !
    I dobrze, że się przeniosłaś wolę blogspot.
    Tylko błagam - zmień to tło. Ciągle mi się wydaje, że mam brudny monitor :D
    Pozdrawiam, Aga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witamy na blogspocie !
    Notki są naprawdę dobre gratuluję pomysłów.
    Czekam niecierpliwie na następny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tu jest jakoś wygodniej, bardziej mi się podoba. Tylko szablon do zmiany, przydałoby się coś z tytułową parką.
    Notka super, jestem pod wrażeniem kreatywności. Czekam na następny, pisz, pisz ;*

    OdpowiedzUsuń