Historia nastoletniej Luny Lovegood, kiedy na jej drodze staje niebezpieczyny Śmierciożerca - Draco Malfoy.
czwartek, 4 kwietnia 2013
Rozdział 7 ~ Liczy się tylko zdanie tych, na których ci zależy.
Z rozmyśleń wydostał mnie jak zwykle szyderczy głos.
-Nieźle się wkurzył. Coś ty mu powiedziała smarkulo? - zaśmiał się.
-Czy to przypadek, że tak często cię widzę? Uważaj, bo zacznę myśleć, że mnie podrywasz. - sama się zaśmiałam.
-Nie pochlebiaj sobie. Nie mam na razie niczego do załatwienia. A tu jak widzę skandal na skandalu. Cóż, jest na co popatrzeć. - stwierdził podchodząc.
-Dla ciebie to trochę jak kino akcji. Ale dla mnie to życie. Dla ciebie to śmieszne, ale dla innych niekoniecznie. - stwierdziłam niemiło.
-Możliwe. Aż tak go nie lubisz, że przez ciebie wybiega wściekły ze szpitala? - zaśmiał się.
-To mój najlepszy przyjaciel. Nie traktuję go jak kandydata na chłopaka.
-A mnie jak traktujesz? -patrzył na mnie ironicznie, śmiejąc się.
-Hm. Jak mogę traktować kogoś, kto się bez przerwy ze mnie naśmiewa. Ze mnie i moich przyjaciół. Nie traktuję cię jak żadnego z nich, Malfoy.
-I dobrze. Lepiej uważaj, bo twój przyjaciel może coś sobie zrobić, ma w końcu złamane serce. - zironizował ostatnie wyrazy.
-Da sobie radę. Ginny będzie mieć na niego oko. A ja już tak rozmawiamy to może opowiesz mi o królowej Slytherinu – słynnej Pancy Parkinson?
-A co chcesz o niej wiedzieć? - prychnął bez wyrazu.
-Nie wiem. Nie mam nic do roboty, więc chętnie wysłucham twojej opowieści. - udałam rozmarzoną.
Zaśmiał się.
-No więc masz, Lovegood. Ja i Pancy jesteśmy w Slyterinie. Koniec historii. - uciął.
-Wow, ale porywa.
Zaśmiał się.
-A wiesz, to chyba nasz pierwsza rozmowa bez wrzasków i płaczu. Jestem dumna. - rzuciłam przerywając ciszę.
–Tak wiedziałem, że coś jest nie tak. A więc zamierzam to nadrobić. Lovegood jesteś idiotką, nawet się na korytarzu na nogach nie umiesz utrzymać. Twoje czary... cóż może tu się nie wypowiem, w końcu leżysz w szpitalu. Udajesz odważną fruwając na tych stworkach, a na serio srasz w gacie. Twój ojciec...
-Stul pysk. - warknęłam. - o mnie gadaj ile tylko chcesz, ale od mojego ojca się odczep.
-No, to już mamy z głowy Lovegood.
-A teraz może ja ci coś powiem. Jesteś zwykłym dupkiem, któremu się wydaje, że może mieć wszystko. Pomiatasz dziewczyną, która jest w nim zakochana jak zwykłą szmatą i uważasz, że pochodzenie i czysta krew są najważniejsze. Uważasz się za takiego bohatera, a na serio nie jesteś taki idealny. „Książę Slyterinu” - prychnęłam. - a nie potrafi się powstrzymać od złośliwości na każdym kroku.
-Skończyłaś? - rzucił niechętnie.
-Cóż. Powiedzmy, że tak.
-To dobrze. Aż tak na mnie lecisz? - zapytał śmiejąc się.
Spojrzałam na niego pytająco.
-Ja co? Powtórz, bo chyba się przesłyszałam. - odrzekłam krztusząc się.
-Lovegood weź ogarnij swoje słowa. - warknął.
-Ty debilu! - krzyknęłam. - miałam na myśli Pancy Parkinson! Jak mogłeś pomyśleć, że na ciebie lecę? - wzdrygnęłam się na samą myśl.
Milczał. Odetchnęłam głęboko.
-Przepraszam. Nie chciałam cię zranić, tylko jesteś zbyt bezpośredni. Życie stawia nam na drodze wiele niespodzianek, o których nawet byśmy nie pomyśleli.
-Co to znaczy?
Uśmiechnęłam się.
-Że nawet niemożliwe zawsze jest możliwe. Każde marzenie jest do spełnienia. Tak mówiła moja mama.
-Mówiła?
-Nie żyje. Miałam 9 lat. Tata zawsze mówi, że bardzo ją przypominam. Nie tylko z wyglądu, ale jako styl życia. - uśmiechnęłam się.
-Dziwna jesteś. - skomentował z półuśmieszkiem.
-Tak. Ale nigdy nie uważałam tego jako coś negatywnego.
Prychnął.
-Mam do ciebie jedno pytanie Lovegood.
-Pytaj Malfoy.
-Jak ty to robisz, że nie obchodzi cię zdanie innych?
-Obchodzi. Skąd ten pomysł?
-Oj nie udawaj. Myślisz, że ludzie nie plotkują o tej kretynce z rzodkiewkami na uszach, czy tej Pomylunie, która trzyma różdżkę za uchem i czyta czasopismo do góry nogami? - zapytał nie ukrywając poirytowania.
-Wiem, że gadają. Ale tylko ci, których zdanie nie ma dla mnie znaczenia. Jakby Nevill czy Ginny tak mówili, to byłoby mi źle. Ale jak gadają osoby, które wiedzą o mnie jedynie to, co zobaczą lub usłyszą to co mnie to obchodzi? To ich zdanie. Nie sprawię by wszyscy byli zadowoleni, więc niech będą chociażby najbliżsi.
-To jedna z najbardziej idiotycznych rzeczy jaką kiedykolwiek słyszałem.
Zaśmiałam się.
-I to mówi Draco Malfoy znany jako najbardziej wredna osoba z całego Hogwartu. - mówiłam z nutką ironii.
-Bo taki jestem. I jestem z tego znany.
-Mhm.
Wtem do sali weszła pielęgniarka, pani Poppy Pomfrey.
-Koniec odwiedzin. Panie Malfoy, proszę opuścić salę. - rzuciła stanowczo.
-To cześć. - powiedziałam pierwsza.
-Na razie. - mruknął pod nosem i opuścił salę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Fajne :D Trafiłam tu niedawno i zakochałam się w tym blogu
OdpowiedzUsuń