Wracaliśmy bardzo powoli, żadnemu z nas jakoś specjalnie się nie śpieszyło. To było takie... idealne zakończenie pięknego dnia.
I jeszcze Draco... W sumie wciąż nie wiedziałam czy to wszystko nie jest snem, albo po prostu żartem. No bo... To się jakoś nie do końca kleiło.
Gdy takie myśli krążyły mi po głowie wracał tamten pocałunek. Przypominało mi się, co wtedy czułam i… już wszystko było na miejscu. Wszystko miało sens. Ja i on.
Rozstać się teraz, nawet jeżeli to tylko na jakiś czas? Samo myślenie o tym zdawało się być dalekie, chociaż tak naprawdę było tuż tuż. Nie chciałam o Tym myśleć, wolałam żyć tym, co było tu i teraz.
Ale ta chwila się zbliżała. Żałowałam tego ja, ale i on zdawał się nie być tym uradowany.
Powiedzenie zwykłego 'pa' było czymś naturalnym i z tym nie mieliśmy najmniejszego problemu. Dopiero gdy przyszło mi puścić jego dłoń, którą trzymałam przez ten cały czas... Wtedy… Wtedy dopiero poczułam jakby ktoś chciał mnie od niego oddzielić siłą…
Widziałam, że czuł to samo. Staliśmy i patrzyliśmy po sobie. Nie mogłam odejść. Coś mnie tam trzymało.
Kiedy się zobaczymy? - zapytałam po dłuższej chwili milczenia.
-O północy w tym samym miejscu? - odparł spokojnie.
Kiwnęłam głową.
I znowu to patrzenie. Ledwo widziałam jego twarz w tej ciemności, a jednak nie potrafiłam się zmusić do odejścia. Mijały minuty a żadne z nas nawet się nie poruszyło.
W końcu podszedł, przytulił mnie lekko i pocałował we włosy.
-Musisz iść, wyspać się. Jesteś zmęczona. No, idź już. - szepnął, po czym powoli zaczął się odsuwać.
Zrobiłam jak kazał. Już przecież nie mogłam tak stać. Miał jak zwykle rację, sen był mi potrzebny. Dlatego wróciłam do pokoju na paluszkach i położyłam się spać.
Mijały dni, tygodnie, miesiące. Zawsze widywałam się ze Ślizgonem w tym samym miejscu o tej samej porze. Nikt nie wiedział. Wtedy jeszcze nie była w stanie nikomu powiedzieć.
Ginny i Neville mieli wtedy inne sprawy na głowie. Gwardia Dumbledore’a wciąż funkcjonowała i to bardzo aktywnie. Sama była jednym z jej głównych członków, przez co często dostawałam zaklęciami od panujących w szkole Carrowów.
O wizycie w Dworze Malfoyów też nie miałam okazji im powiedzieć. Ale była to tylko kwestia czasu, tego byłam pewna.
Gdy otworzyłam oczy pewnego ranka byłam w pokoju zupełnie sama. Alison musiała już wyjść, niskie było przecież tak wcześnie. Wstałam w bardzo dobrym humorze.
Wszystko się układało, nawet szara pogoda mi nie przeszkadzała.
Szybko się ubrałam i chwyciłam za pamiętnik. Przyłożyłam tylko pióro do kartki i już wszystko było zapisane. Nawet w niektórych miejscach pojawiły się małe rysunki, no może po prostu wzorki. Już wcześniej zdążałam zorientować się, że oznacza to po prostu pewnego rodzaju szczęście.
Nawet jej nie zauważyłam… Nic nie poczułam, zupełnie nic. Ale jej głos wyrywał z pewnego rodzaju transu, no może to za dużo powiedziane. Raczej zatracenia się.
-Co to? - odezwała się w końcu.
Aż podskoczyłam. To było takie niespodziewane. I to co stało się zaraz po tym.
Tknęła lekko palcem jednej ze stron i... W pamiętniku tam gdzie to zrobiła pojawił się jakby rysunek jej dłoni pisany czarnym atramentem.
Nie wiedziałam co to jest. Obie patrzyłyśmy na to przez chwilę niedowierzającym wzrokiem.
Potem ona po prostu wybiegła z pokoju. Tak bez słowa, bez niczego.
A ja jeszcze chwilę obserwowałam kartkę i zastanawiałam się nad tym, co przed chwilą zobaczyłam.
Nie miałam pojęcia co to było, żadnego pomysłu. Stałam tak jeszcze kilka minut zszokowana, po czym zabrałam pamiętnik i wyszłam z pokoju. Chciałam iść na śniadanie, zjeść coś i dopiero wtedy pomyśleć.
Ale już podczas drogi do Wielkiej Sali spotkałam Neville'a. Spadł mi dosłownie z nieba. Podeszłam do niego i zaczęłam mówić.
-Mam prośbę. – powiedziałam roztrzęsionym głosem.
Otworzyłam zeszyt na losowej stronie i spojrzałam na niego spokojnie.
-Dotknij tego. Tylko tyle. - poprosiłam.
Nic nie powiedział, tylko lekko zaskoczony tknął palcem kartki.
Już chwile później odbicie jego dłoni pojawiło się na stronie. Dokładnie tak, jak Ali…
Patrzył na to zaskoczony, a ja odetchnęłam z ulgą.
Najwyraźniej pamiętnik po prostu zapisywał tych, którzy chcieli poznać jego sekrety. To było jedyne logiczne wyjaśnienie tego wszystkiego. I bardzo mi odpowiadało.
Podziękowałam i podbiegłam do pokoju. Odstawiłam zeszyt na miejsce i poszłam na obiad.
Potem były lekcje i spotkanie z Ginny oraz Neville'm. Taka odskocznia od życia. Dopiero pod wieczór wróciłam do pokoju. Znowu był zupełnie pusty…
Zaczęłam chodzić po nim bez celu. Tak po prostu... Obserwowałam najpierw swoją część pokoju, potem rzuciłam okiem na część Ali.
I tu właśnie było coś nie tak. Coś mi się zwyczajnie nie podobało, ale nawet nie byłam w stanie określić, co to było.
I wtedy to zobaczyłam. Na półce obok łóżka, z otwartej szuflady coś wystawiło. I to było takie znajome, takie...
Moje.
Podeszłam powoli. Tam był mój... Pamiętnik. Mój zeszyt, prezent od taty na Gwiazdkę.
A teraz leżał w jej szufladzie.
Ale ona nie mogła go przeczytać, nie mogła go nawet otworzyć.
Pewnie długo bym siedziała i zastanawiała się nad tym. Ale nie było mi dane, ponieważ właśnie w tej chwili do pokoju wpadła roztrzęsiona i pobita Ginny.
-Neville... Musimy mu pomoc...
~~~
No to witam ponownie ;) Znowu zabrali mi laptopa i mu\szę pisać u rodziców... Koszmar. Nie wiem jak wyszedł ten rozdział, akurat mi się nie podoba, bo tak trochę wypadłam ze starego stylu. Naprawię to następnym.
Ten może Was trochę znudzić, ale tak naprawdę jest bardzo ważny na przyszłość. Mam pewien zarys kilku rozdziałów w przód, dlatego teraz to piszę.
A i tak na koniec : Dziękuję Rosesylli, że akurat moje zamówienie jest wciąż aktualne. Jesteś cudowna ;*
Bardzo fajne. :))
OdpowiedzUsuń<#
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie piszesz , ale nie wiem dlaczego potrzebne są tobie 5 komentarzy i tak każdy napisze pochwały typu "świetnie , bardzo fajnie " itd. co to zmieni ? raczej każdy daje ten komentarz na odczepne żebyś w końcu dodała notke a wymaganie pięciu komentarzy już troche wkurza...
OdpowiedzUsuńOdpowiem : Bo ja tego nie publikuję dla siebie. Piszę - owszem, ale nie publikuję. To się wydaje dziwne i głupie, ale to naprawdę motywuje. Nie boję się krytyki, bo jestem jeszcze (miesiąc niecały, ale jeszcze xd) gimnazjalistką i nie muszę pisać jakoś fantastycznie. Ale sama u siebie widzę (i moja ukochana polonistka) poprawę w pisaniu od czasu gdy zaczęłam pisać tego bloga. Czuję, że się bardzo poprawiłam i to jest też zasługa tych komentarzy. Bo dzięki nim mam taką potrzebę, by już napisać co będzie dalej, a nie zaczynać pisać setne opowiadanie gdzie w każdym mam góra stronę a4. Serio takie komentarze są dla mnie ważne, dlatego tak Was do nich zmuszam. Jak jesteś urażona, to przepraszam, ale nie zamierzam tego zmieniać. :)
OdpowiedzUsuńjak zwykle perfekcyjnie
OdpowiedzUsuńTrafiłam na ten blog od informacji koleżanki , jestem fanką historii o Draco i Lunie :)
OdpowiedzUsuńPiszesz bardzo ciekawie i świetnie
czekam na rozdział , oby był szybko
wpadne przy nowym
weny!!!