Ciemność pojawiła się przed moimi oczami. Wyłączyłam myślenie. Nie chciałam marnować na to nawet jednej, cennej sekundy.
Rzuciłam wszystko, zabrałam jedynie różdżkę i podeszłam do rudowłosej. Była słaba, zmęczona i trochę poraniona. Ale mimo to, gdy tylko zauważyła, że się poruszyłam, zaczęła biec w stronę pokoju wspólnego Krukonow.
Nie czekałam tylko biegłam za nią. Byle szybciej, byle jej i Neville'owi nic się nie stało. Wyprowadziła nas z wieży zachodniej i pędziła korytarzami.
To było dziwne, nie wyglądała nawet na to, by mogła chociażby utrzymać się na własnych nogach, a jednak biegła..
Na korytarzu było mnóstwo ludzi. Zdawało się, że ustawieni są w czymś na kształt okręgu patrząc to na siebie, to gdzieś do jego środka.
Tam był Neville… To było takie proste do wydedukowania. On na pewno tam był, wiedziałam to, musiało być właśnie tak.
Ginny próbowała wepchnąć się do środka, ale jej drobne ciało było wręcz niszczone przez obserwatorów.
Westchnęłam głęboko i wręcz wskoczyłam w tłum. Tak, żeby mnie do niego puścili... Tak, żebym było pewna, że już jest bezpieczny. Przedzierałam się przez wszystkich żeby tylko zobaczyć to „widowisko”. I się udało.
Ale to co zobaczyłam przerosło najśmielsze moje oczekiwania. Neville... On tam leżał na środku... Jakby martwy. Ale on nie mógł być martwy. Nie Neville. Nie on. Przecież szkoda im było czystej krwi. Uklękłam przy nim, złapałam go za dłoń.
-Neville, obudź się! - krzyknęłam i zaczęłam lekko nim potrząsać.
Otworzył lekko oczy, a mnie ciężar spadł z serca. Nic mu nie będzie…
-Zamknij się mała dziwko. - warknął ktoś stojący za mną.
To był Amycus Carrow. Nie trudno było rozpoznać jego ohydny głos.
I wróciłam do otaczającej mnie rzeczywistości. Rozejrzałam się. W środku okręgu były cztery osoby: ja, Neville i bliźniacy Carrow. Oboje mieli różdżki wycelowane we mnie i leżącego bruneta.
-Jak śmiesz nam przeszkadzać w wymierzaniu kary?- mruknął mężczyzna z kpiącym uśmieszkiem.
Zamilkłam. Nie potrafiłam wymusić z siebie nawet jednego słowa. Zaskoczyli mnie.
Co Neville zrobił? Ale... To przecież nie było ważne. Dla nich nie liczyła się wina tylko kara, która sami wymierzali. A cokolwiek Neville przeskrobał na pewno było dobre dla starego Hogwartu.
-Nie słyszysz?! Crucio! - wrzasnął.
Znowu ten ból... Znowu to przeklęte zaklęcie. To już zbrzydło mi po całości, bardziej ciążyło niż bolało. To już nie było zaklęcie torturujące, a po prostu klątwa, która uczepiła się mnie i nie chciała puścić.
Przymknęłam oczy i zacisnęłam zęby. Już dużo wytrzymywałam, zaklęcia Rookwood'a były o wiele silniejsze. To było… bolesne, ale nie aż tak, bym miała się poddać.
Spojrzałam na niego z lekkim triumfem w oczach. A on... On patrzył jak na ducha, jakby to było niemożliwe… Nie mieściło mi się w głowie, że taka mała dziewczynka mogłaby tak dobrze znosić to zaklęcie.
-Nic? - krzyknął. - Nie masz dość? Nie zamierzam się z tobą bawić. Wracaj do pokoju. Imperio!
Wracaj do pokoju... Tak, powinnam wrócić. Wracaj do pokoju... Ale Neville... Wracaj do pokoju... Tak będzie lepiej dla mnie... Wracaj do pokoju... Przyjaciele mnie potrzebują... Wracaj do pokoju...
Wracaj do pokoju…
Wracaj do poko…
Nie. Po prostu nie. Nie mogę. To byłoby zbyt proste. Za dużo by mu to dało poczucia zwycięstwa.
Zwłaszcza jak patrzyłam na Ginny i Neville'a... Nie mogłam odejść. Rudowłosa przedarła się przez ludzi i z krwią cieknącą na policzku trzymała różdżkę wysoko górze.
Patrzyłam to na nią, to na bruneta. Oni nie wrócili. Zostali do kresu sił. Woleli walczyć… Moje ciało podniosło się samoistnie. Ale nie dałam mu zrobić już niczego więcej. Patrzyłam na przyjaciół i już wiedziałam, że ich rozkazy nie są niczego warte.
Nie odeszłam, tylko stanęłam naprzeciwko ich z wycelowana różdżka.
Widziałam ich zdziwienie. Jakbym była samym Voldemortem....
Wstrzymałam oddech. Mój ruch. Czas wykorzystać zaklęcia, które niedawno trenowałam. Skierowałam różdżkę w stronę Alteco. Najpierw kobiety...
- Po prostu stąd idź. Imperio. - powiedziałam do niej zimno.
Ona nie miała siły się opierać. Była jedną z marionetek w rękach Sami-Wiecie-Kogo. Nie potrafiła się bronić, bo nie miała dla kogo.
Brat był gorszy. Wiedziałam, że będzie się stawiał. I to on we mnie rzucał zaklęcia. I niewątpliwie to dzięki niemu Neville tam teraz leży półprzytomny.
Nim zdążyłam wydusić z siebie słowa zaklęcia on już wycelował we mnie kolejnym crutiatusem.
-Protego! - krzyknęła Ginny nim strumień światła do mnie dotarł.
Ciężko jej było przełamać takie zaklęcie zwykła tarczą. Ale Ginny jest silna, nawet jeśli jest zmęczona i słaba.
Chroniła mnie i Neville'a. I jej się udało. Gdy tylko oba zaklęcia opadły to ja przejęłam inicjatywę.
-Crucio. - syknęłam ze zmuszonymi oczami.
Upadł na podłogę i wrzasnął z bólu.
-Dołącz do siostry. Imperio.- dokończyłam równie chłodnym tonem, jak mówiłam to wcześniej do jego siostry.
Mężczyzna spojrzał na mnie nienawistnym wzrokiem, po czym wstał i odszedł.
-Zanieście go do pani Pomfrey. - powiedziałam do grupy.
Dwóch Krukonów chwyciło Neville'a i zaczęli go nieść w stronę do skrzydła szpitalnego, a reszta zaczęła się rozchodzić do dormitoriów szeptają coś nieustannie.
Z Ginny szłyśmy tuż za nimi, podtrzymywałam jej kruche ciało.
Pani Pomfrey szybko zajęła się brunetem, on i Ginny musieli zostać na noc, a ja już byłam wolna.
Ale nie spieszyło mi się specjalnie do pokoju...
Mogłam z nimi siedzieć godzinami.
~~~
Nie wiem do końca jak mi to wyszło, bo mam na głowie sporo opowiadań (kochana pani z polskiego ;), ale przynajmniej oceny można łapać.
Mówiłam, że nie rezygnuję z tych 5 komentarzy, jak macie pytania śmiało pytajcie. Może Was to denerwuje, ale już tak zostaje i nie ma zmiłuj się.
Do zobaczenia niedługo ;]
Może co do tytułu bym miała zastrzeżenia ale po za tym wspaniale :D
OdpowiedzUsuń<3 <3 cuuuuuuudooo. łaaaghahhaha nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów :>>>
OdpowiedzUsuńJaki super blog <3
OdpowiedzUsuńOMG a ja przez tak długi czas jakieś dziadostwa czytałam xD
no nie mogłam wcześniej napisać bo na fonie czytałam
OdpowiedzUsuńach ja chce szybko następny
Rozdział genialny
zaliczam twój blog do moich ulubionych
świetne świetne Luna i Draco - kocham takie blogi
OdpowiedzUsuń-misia-
Dużo ominęłam. Wybacz, ale trzeba wypaść jakoś pod koniec. ^^
OdpowiedzUsuńMusisz tyćkę poczekać jeszcze na zamówienie, chociaż jutro postaram się za nie wyjść, bo to co graficznie zrobiłam, nie nadaje się na nic i nie wiem czy nie będę zmuszona po prostu zmienić zdjęć. Ale to zobaczymy ^^
Bynajmniej, nie mam zamiaru z niego zrezygnować. :)
Pozdrawiam i czekam na więcej.
P.S Napiszę ci tutaj jak będzie nowa notka informacyjna na moim blogu z opowiadaniem, bo musze coś napisać, ale to już tam, jak zrobię wszystko, to co muszę. ^^