piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 51 ~ Utonę w tym smaku...



Cudowny zapach… taki kojący i zabawny, a zarazem mocny i poważny. Przez pierwsze minuty po obudzeniu nie robiłam nic, tylko się nim rozkoszowałam. Naprawdę było to coś, co wyjątkowo cieszyło moje nozdrza.

Leżałam otulona chłodnym ciałem, ale nie było mi z tym źle. Nie spodziewałam się, a nawet bym się zdziwiła, gdyby z Draco mogło biło jakieś szczególne ciepło, więc nie byłam chłodnym powitaniem niemiło zaskoczona.

Zresztą bardzo lubiłam być do kogoś przytulona. A jego ciało było wyjątkowo… wyjątkowe.

Uśmiechnęłam się do śpiącej twarzy. Draco o wiele lepiej wyglądał w takich rozmierzwionych włosach, tak bardziej naturalnie. Zabrakło mi jedynie tych jego lodowych oczu. Cóż, nie wszystko można mieć.

Powoli wydobyłam się z jego objęć tak, by się nie obudził. Było wcześnie, lepiej żeby jeszcze spał.

Złapałam pióro i kawałek pergaminu, po czym napisałam coś na pożegnanie.

„Dziękuję za noc, do zobaczenia później w lesie. Zabieram rzeczy, nie martw się. I uważaj na nachromopuszki, chyba widziałam kilka w piórach ~ Luna”

Zgodnie z obietnicą zabrałam swoje rzeczy i po rzuceniu na siebie zaklęcia kameleona wymknęłam się po cichutku z pokoju. No, rzuciłam mu jeszcze krótkie spojrzenie, ale tylko krótkie, tak na pożegnanie.

Sama nie wiem jak znalazłam się pod własnym pokojem. Tak wyszło. Nacisnęłam powoli na klamkę modląc się w duchu, by Alison już była.

Chociaż tyle, pomyślałam gdy drzwi się otworzyły. Przywitałam się z brunetką i w zasadzie już chciałam iść do łazienki, gdy dopadł mnie jej głos.

-Luna… Ta koszulka jest zielona… i jest z wężem. Ty aby w Slytherinie nie byłaś? – zapytała przebiegle.

Nie czułam potrzeby odpowiadania jej szczerze. Nie miała prawa mnie o to pytać, zwłaszcza, że sama była nie wiadomo gdzie…

-Nie, to nie jest wąż tylko pustkośliz. – powiedziałam, bo było to jedyne, co przyszło mi do głowy.

Nie drążyła, a ja poleciałam się wykąpać.

Wyszłam z łazienki odprężona i z uśmiechem. Nawet nie zwracałam sobie głowy jej uwagami na temat mojego wyglądu, ani nic z tych rzeczy. Nie chciała mi powiedzieć, gdzie była w nocy, więc nie drążyłam, bo drążyłaby, gdzie byłam ja.

Ubrałam żółtą sukienkę, a włosy splątałam w kłosa. Dawno tego nie robiłam, a mama zawsze lubiła mnie w takiej fryzurze. Na to naturalnie szkolny mundurek. Zasłaniał sukienkę, ale nie miałam z tym problemu – ja wiedziałam, że ją mam.

Wyszłam z pokoju z Alison i obie kierowałyśmy się do Wielkiej Sali na śniadanie. Przed drzwiami jednak coś się działo.

Słychać było pomrukiwanie : „nareszcie jesteś” , „gdzie się podziewałeś” , „nasz Książe Slytherinu” i to wystarczyło, żeby wiedzieć o co chodzi.

Tak, pośrodku całego tłumu stał Draco Malfoy z idealnie ułożonymi włosami i chyba nie był szczególnie zły takim przywitaniem.

Rzucił mi ukradkowe spojrzenie, nawet chwilę patrzeliśmy sobie w oczy, ale tylko chwilę. Przecież nikt nie mógł tego widzieć. Nikt nie mógł wiedzieć.

Z Ali starałam się przebrnąć przez tłum Ślizgonów, by wreszcie dostać się na wymarzone śniadanie. Nie było to jednak tak łatwe, jak można by się tego spodziewać.

W końcu to uczniowie domu węża, nie byli zbyt zadowoleni z przemycania się do Wielkiej Sali. Zwłaszcza po moim ostatnim jak to nazwali „przedstawieniu”.

Mnie przepychali dużo chętniej niż Ali.

Mruczeli pod nosem : „może imperiusa na nas rzucisz” , „o, to ta co się crutiatusów nie boi”, czy „pokażmy jej, że nie ma co z nami zadzierać” .

Ale nie miałam nawet jak się bronić. Ja byłam w zasadzie sama, a ich dziesiątki. Na pomoc Alison szczególnie nie liczyłam, chociaż pewnie by się starała. A Ginny i Neville już pewnie byli w Wielkiej Sali.

Zacisnęłam zęby i starałam się ignorować ich słowa. Nie było to problemem, jako że jako „największa wariatka w szkole” musiałam ignorować ich odzywki od lat.

Dopiero po kilku minutach udało się nam przedostać do Wielkiej Sali. Stoły były suto zakrapiane jedzeniem, za co byłam szczerze wdzięczna skrzatom, bo naprawdę byłam bardzo głodna.

Poszłyśmy do stołu Gryfonów, który mówiąc szczerze świecił pustkami. Ale nie tylko on, stoły Krukonów i Puchonów były równie puste. Tylko kilka pojedynczych uczniów… Ginny i Neville zgodnie z moimi przypuszczeniami już tam jedli, co niezmiernie mnie cieszyło.

-Jak się czujecie? – zapytałam od razu.

Zaśmiali się oboje.

-W porządku. – powiedziała rudowłosa.

W tym samym czasie stado Ślizgonów raczyło wejść i zająć miejsca przy swoim stole. Ich było teraz zdecydowanie najwięcej. Uchwyciłam mruknięcie Ginny : „żałosne”, ale nic więcej na ten temat nie mówiłam.

Zabraliśmy się do jedzenia.




~~~




Po pierwsze - strasznie przepraszam za takie opóźnienie. Miałam kilka spraw na głowie, które po prostu nie mogły czekać + niezbyt miałam wenę.

Ten rozdział specjalnie mi się nie podoba, ale opisuje to, co chciałam, więc taka aż zła na siebie nie jestem.

Mam pomysł co zrobię dalej (dziękuję moim pięknym snom za takie obrazy :), teraz będę miała trochę czasu na pisanie.

Wyjeżdżam, ale jak będę miała internet w Chorwacji to spokojnie coś dodam, jak nie to rozdział spóźni się kilka dni.

Powiem tak : scena erotyczna się na pewno pojawi, bo przyznam szczerze - lubię takie pisać. Tylko mi do tamtego rozdziału niezbyt pasowała, bo to trochę na to za szybko i cóż...

Jak macie pytania albo pomysły to proszę pisać na gg (podane jest informacjach). A co do szablonu, to spróbuję coś zrobić, jak wrócę. Na tamten po prostu patrzeć nie mogłam. Na drugim blogu też jest notka, teraz strasznie spadłam z poziomem pisania - wiem - ale postaram się to poprawić.

Do zobaczenia ;>

4 komentarze:

  1. Nic dodać nic ująć :D uwielbiam cię

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy, ale krótki rozdział. Szkoda że nie mogę przeczytać następnego rozdziału, który (mam nadzieję) pojawi się jak najszybciej. (Ta niepełnoletność ...) Pozdrawiam gorąco i życzę weny ! I niech będą śmierciożercy ! (V_V)

    OdpowiedzUsuń
  3. to był bardzo imponujący rozdział! taki w sam raz czekam niecierpliwie na kolejny... POZDRAWIAM I niech będą śmierciożercy ! (♥_♥)

    OdpowiedzUsuń
  4. co wy z tymi śmieriożercami ?!?! co rozdział to samo ! weźcie się ogarnijcie :W

    A co do rozdziału jak zwykle mi imponujesz :)Wszystko idealnie przechodzi a nie tak jak w niektórych nagła zmiana akcji że aż trudno się połapać w reszcie

    niecierpliwie czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń