piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 52 ~ Początek końca.


~ Od Autorki : Radzę zapoznać się z treścią "informacji" znajdującej się w prawej kolumnie dotyczącej zmian treści bloga ;) →
A teraz konkret.

~~~

Dni mijały, jeden za drugim. Wszystko stało na granicy, Carrowie nie ustępowali karania uczniów.

-Sectumsempra – usłyszałam leżąc przywiązana do czegoś typu tarczy. Lekko się nawet uśmiechałam, gdy Amycus rzucał czar. Czy płakałam? To tylko pojedyncze krople, tylko trochę krzyku. Im ciszej, tym więcej. Niepisana zasada każdego, kto chce zrobić krzywdę.

Oczywiście nikt o tym nie wiedział, zabrali mnie tak, by nie było szans na jakąkolwiek zewnętrzną pomoc.

Nie przeliczyli się. Byliśmy tylko my.

-Zapamiętaj na przyszłość, że nam się nie przeszkadza. - wysyczał cicho, tuż nad moim uchem.

-Do zasad się stosuje, albo ma się karę. - wtrąciła się jego siostra.

-Teraz już zapamiętasz, prawda?

Milczałam. Zapach mojej własnej krwi nawet trochę łaskotał mnie w nos.

Taki delikatny, nawet przyjemny. Już chyba powinnam się przyzwyczaić.

Rzucili oczywiście zaklęcia, by pozostawić mnie przy życiu. Po co inaczej. Ważne, że dali mi nauczkę, mam ślady i inni będą pamiętać, że z nimi się nie zadziera.

-Co Ci się stało? - wypytywali niemalże wszyscy, na których naprawdę mi zależało.

-Takie same jak wasze. Wszystko się zagoi. - odpowiadałam.

Wieczory wolałam spędzać w ciemnościach lochach Slytherinu, miałam własną część łóżka, półkę w szafie i nawet kilka egzemplarzy „Żonglera” postawione na jednej z półek.

-Nie kładziesz się jeszcze? - zapytał blondyn czekając już na mnie pod cieplutką kołdą.

-Za chwilkę. - odparłam z uśmiechem.

-A co robisz? - powoli zaczął się podnosić.

-Takie to ciekawe, że aż wstałeś z łóżka? - zaśmiałam się.

Uniósł brwi do góry i podszedł do mnie.

-Do kogo?

-Taty i Ginny. - skrzywił się znacząco na imię Wesleyówny.

-P co do Wiewióry? - prychnął.

Wywróciłam oczami.

-Do Ginny, bo mamy spotkanie jutro wieczorem.

-To nie możesz z nią pogadać jutro?

Pokręciłam głową.
-Obserwują nas. A są zaklęcia, żeby nawet po przechwyceniu tego nikt poza mą i Ginny nie mógł tego odczytać. - wyjaśniłam spokojnie.

Podszedł od tyłu i ściągnął mi z szyi wisiorek w kształcie skrzydeł anioła, które dostałam od niego na zeszłoroczną Wigilię.

-Dziękuję. - uśmiechnęłam się dając mu buziaka w policzek. Przechwycił go oczywiście, więc o tak delikatnym geście nawet już nie było mowy. Połączył usta, zmienił to w coś mocniejszego.

-Już kończę. - zaśmiałam się pisząc jeszcze ostatnie zdanie.

Złożyłam list w mini samolocik i naturalnie rzecz biorąc musiałam go zakląć. Ale to nie było problemem. 

Kilka sekund i już nie było go w zasięgu wzroku. Uśmiechnęłam się.

-Możemy iść spać. - zaśmiałam się ciągnąc go w stronę łóżka.

***

Rano, mimo iż budziłam się jako druga, to wstawałam przed towarzyszem. On mógł sobie pozwolić na te 10 minut lenistwa, gdy ja rzucałam zaklęcie kameleona i przeciskałam się do własnej sypialni.

Plan dnia praktycznie się nie zmieniał. Śniadanie, lekcje, obiad, spędzanie czasu z Ginny i Neville'm, kolacja, wieczór i noc u Dracona i rano powrót.

Tego dnia miał zmienić się tylko jeden szczególik, mianowicie zamiast siedzieć z Rudą i Neville'm mieliśmy o wiele ważniejsze rzeczy na głowie.

Tak oto stałam właśnie przed drzwiami pokoju Przychodź-wychodź. Było tak cudownie cicho, dopóty nie wymyśliłam sobie tego co miałam i nie weszłam do środka.

I ten widok, ten piękny widok. Oni.Ludzie, Gryfoni. Wszyscy. Dean, Seamus, Cho...

Gwardia Dumbledore'a.

Niby było cicho, a jednak czułam, że wszyscy w pewien sposób się cieszą. Moje pierwsze zebranie od dawna. To było... Piękne.

Tylko... Nie, brakowało. Rudą czuprynę zauważyłąm bardzo szybko, tylko nie było przy niej ciemnowłosego chłopaka.

Zajęłam miejsce obok dziewczyny.

-Dobra, widzę, że jesteśmy już wszyscy. - zagadnęła Ginny.

-Prawie. - powiedziałam rozglądając się wokół po raz kolejny. - Nie ma Neville'a.

Rudowłosa uśmiechnęła się szeroko. Jakby odpowiedź na moje pytanie była najbardziej oczywistą rzeczą na świecie.

-Jest, znaczy, będzie. Zaraz będzie. Poszedł do Aberfortha.

Przytaknęłam ze zrozumieniem. Coś tam kojarzyłam na jego temat, już przecież nie raz Gwardia korzystała z jego usług. Jako, że był bratem Dumbledore'a nikt nie miał wątpliwości co do jego autentyczności i przede wszystkim tego, że jest z nami. I to działało na naszą korzyść.

Dziewczyna powiedziała jeszcze kilka zdań, chwilę pogadaliśmy, po czym usłyszeliśmy jakieś szmery.

Portret.

Odsunął się powoli ukazując okaleczone oblicze zaginionego chłopaka.

-Zobaczcie kto tu jest! - powiedział chłopak. - A nie mówiłem wam!

I właśnie wtedy, gdy Neville zeskoczył do nas, właśnie tam za nim, za tym portretem wynurzyły się trzy postaci.

Harry Potter.

Ron Weasley.


Hermiona Granger.


~~~


No to powracam. Notki będą pojawiać się mniej więcej regularnie, każdą będę ogłaszać na stronie na fb:
https://www.facebook.com/pages/Melanie/191953304343699
Nie wiem co mogę jeszcze napisać, w tej było niewiele informacji, ale teraz szykuje się więcej akcji ;)

Miłośników yaoi zapraszam tu : https://nie-boj-sie-cieni.blogspot.com
I to wszystko ode mnie ^^

3 komentarze:

  1. Roooozdział <3 Ojeeeeju <3 Kocham ten blog *.* Pierwszy o Lunie i Draco na jaki się skusiłam! :D
    Muszę ogarnąć jeszcze poprzednie rozdziały, bo lekko się pogubiłam przy tym usunięciu, ale cóż :D
    Duuużo weny ;) Pozdrawiam!

    PS Zapraszam na mój blog o Narcyzie Black ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojejuuuu! *0*
    Odkryłam tego bloga wczoraj i nie żałuje! *0*
    Jest świetny! :3
    Bardzo ładnie opisujesz przeżycia Luny i fajnie opowiadasz o tym wszystkim :)
    No i ogólnie super! <3
    Czekam na kolejni i życzę weny ;3
    Pozdrooowienia :D
    //Lav.

    OdpowiedzUsuń
  3. Błagam, kiedy następny rozdział !? to jest genialne ...;***

    OdpowiedzUsuń