~ Od Autorki : Radzę zapoznać się z treścią "informacji" znajdującej się w prawej kolumnie dotyczącej zmian treści bloga ;) →
A teraz konkret.
~~~
Dni
mijały, jeden za drugim. Wszystko stało na granicy, Carrowie nie
ustępowali karania uczniów.
-Sectumsempra
– usłyszałam leżąc przywiązana do czegoś typu tarczy. Lekko
się nawet uśmiechałam, gdy Amycus rzucał czar. Czy płakałam? To
tylko pojedyncze krople, tylko trochę krzyku. Im ciszej, tym więcej. Niepisana zasada każdego, kto chce zrobić krzywdę.
Oczywiście
nikt o tym nie wiedział, zabrali mnie tak, by nie było szans na
jakąkolwiek zewnętrzną pomoc.
Nie
przeliczyli się. Byliśmy tylko my.
-Zapamiętaj
na przyszłość, że nam się nie przeszkadza. - wysyczał cicho,
tuż nad moim uchem.
-Do
zasad się stosuje, albo ma się karę. - wtrąciła się jego
siostra.
-Teraz
już zapamiętasz, prawda?
Milczałam.
Zapach mojej własnej krwi nawet trochę łaskotał mnie w nos.
Taki
delikatny, nawet przyjemny. Już chyba powinnam się przyzwyczaić.
Rzucili
oczywiście zaklęcia, by pozostawić mnie przy życiu. Po co
inaczej. Ważne, że dali mi nauczkę, mam ślady i inni będą
pamiętać, że z nimi się nie zadziera.
-Co
Ci się stało? - wypytywali niemalże wszyscy, na których naprawdę
mi zależało.
-Takie
same jak wasze. Wszystko się zagoi. - odpowiadałam.
Wieczory
wolałam spędzać w ciemnościach lochach Slytherinu, miałam własną
część łóżka, półkę w szafie i nawet kilka egzemplarzy
„Żonglera” postawione na jednej z półek.
-Nie
kładziesz się jeszcze? - zapytał blondyn czekając już na mnie
pod cieplutką kołdą.
-Za
chwilkę. - odparłam z uśmiechem.
-A
co robisz? - powoli zaczął się podnosić.
-Takie
to ciekawe, że aż wstałeś z łóżka? - zaśmiałam się.
Uniósł
brwi do góry i podszedł do mnie.
-Do
kogo?
-Taty
i Ginny. - skrzywił się znacząco na imię Wesleyówny.
-P
co do Wiewióry? - prychnął.
Wywróciłam
oczami.
-Do
Ginny, bo mamy spotkanie jutro wieczorem.
-To
nie możesz z nią pogadać jutro?
Pokręciłam
głową.
-Obserwują nas. A są zaklęcia, żeby nawet po
przechwyceniu tego nikt poza mą i Ginny nie mógł tego odczytać. -
wyjaśniłam spokojnie.
Podszedł
od tyłu i ściągnął mi z szyi wisiorek w kształcie skrzydeł
anioła, które dostałam od niego na zeszłoroczną Wigilię.
-Dziękuję.
- uśmiechnęłam się dając mu buziaka w policzek. Przechwycił go
oczywiście, więc o tak delikatnym geście nawet już nie było
mowy. Połączył usta, zmienił to w coś mocniejszego.
-Już
kończę. - zaśmiałam się pisząc jeszcze ostatnie zdanie.
Złożyłam
list w mini samolocik i naturalnie rzecz biorąc musiałam go zakląć.
Ale to nie było problemem.
Kilka sekund i już nie było go w
zasięgu wzroku. Uśmiechnęłam się.
-Możemy
iść spać. - zaśmiałam się ciągnąc go w stronę łóżka.
***
Rano,
mimo iż budziłam się jako druga, to wstawałam przed towarzyszem.
On mógł sobie pozwolić na te 10 minut lenistwa, gdy ja rzucałam
zaklęcie kameleona i przeciskałam się do własnej sypialni.
Plan
dnia praktycznie się nie zmieniał. Śniadanie, lekcje, obiad,
spędzanie czasu z Ginny i Neville'm, kolacja, wieczór i noc u
Dracona i rano powrót.
Tego
dnia miał zmienić się tylko jeden szczególik, mianowicie zamiast
siedzieć z Rudą i Neville'm mieliśmy o wiele ważniejsze rzeczy na
głowie.
Tak
oto stałam właśnie przed drzwiami pokoju Przychodź-wychodź. Było
tak cudownie cicho, dopóty nie wymyśliłam sobie tego co miałam i
nie weszłam do środka.
I
ten widok, ten piękny widok. Oni.Ludzie, Gryfoni. Wszyscy. Dean,
Seamus, Cho...
Gwardia
Dumbledore'a.
Niby
było cicho, a jednak czułam, że wszyscy w pewien sposób się
cieszą. Moje pierwsze zebranie od dawna. To było... Piękne.
Tylko...
Nie, brakowało. Rudą czuprynę zauważyłąm bardzo szybko, tylko
nie było przy niej ciemnowłosego chłopaka.
Zajęłam
miejsce obok dziewczyny.
-Dobra,
widzę, że jesteśmy już wszyscy. - zagadnęła Ginny.
-Prawie.
- powiedziałam rozglądając się wokół po raz kolejny. - Nie ma
Neville'a.
Rudowłosa
uśmiechnęła się szeroko. Jakby odpowiedź na moje pytanie była
najbardziej oczywistą rzeczą na świecie.
-Jest,
znaczy, będzie. Zaraz będzie. Poszedł do Aberfortha.
Przytaknęłam
ze zrozumieniem. Coś tam kojarzyłam na jego temat, już przecież
nie raz Gwardia korzystała z jego usług. Jako, że był bratem
Dumbledore'a nikt nie miał wątpliwości co do jego autentyczności
i przede wszystkim tego, że jest z nami. I to działało na naszą
korzyść.
Dziewczyna
powiedziała jeszcze kilka zdań, chwilę pogadaliśmy, po czym
usłyszeliśmy jakieś szmery.
Portret.
Odsunął
się powoli ukazując okaleczone oblicze zaginionego chłopaka.
-Zobaczcie
kto tu jest! - powiedział chłopak. - A nie mówiłem wam!
I
właśnie wtedy, gdy Neville zeskoczył do nas, właśnie tam za nim,
za tym portretem wynurzyły się trzy postaci.
Harry
Potter.
Ron
Weasley.
Hermiona
Granger.
~~~
No to powracam. Notki będą pojawiać się mniej więcej regularnie, każdą będę ogłaszać na stronie na fb:
https://www.facebook.com/pages/Melanie/191953304343699
Nie wiem co mogę jeszcze napisać, w tej było niewiele informacji, ale teraz szykuje się więcej akcji ;)
Miłośników yaoi zapraszam tu : https://nie-boj-sie-cieni.blogspot.com
I to wszystko ode mnie ^^
Roooozdział <3 Ojeeeeju <3 Kocham ten blog *.* Pierwszy o Lunie i Draco na jaki się skusiłam! :D
OdpowiedzUsuńMuszę ogarnąć jeszcze poprzednie rozdziały, bo lekko się pogubiłam przy tym usunięciu, ale cóż :D
Duuużo weny ;) Pozdrawiam!
PS Zapraszam na mój blog o Narcyzie Black ;)
Ojejuuuu! *0*
OdpowiedzUsuńOdkryłam tego bloga wczoraj i nie żałuje! *0*
Jest świetny! :3
Bardzo ładnie opisujesz przeżycia Luny i fajnie opowiadasz o tym wszystkim :)
No i ogólnie super! <3
Czekam na kolejni i życzę weny ;3
Pozdrooowienia :D
//Lav.
Błagam, kiedy następny rozdział !? to jest genialne ...;***
OdpowiedzUsuń